Sayfadaki görseller
PDF
ePub
[ocr errors]

biskupa pisze się tam >Branytzki« (str. 1); Poznań po łacinie bywa nazywany » Posidonium«, a urobiony od nazwiska przymiotnik brzmi » Posidoniensis« (str. 1. itd.); dawny nasz Gostyń przekręcony na płocki »Gostynin« (str. 32). Seklucyan, skądkolwiekbądź pochodził, przebył u nas w Poznańskiem zbyt długi szereg lat i jako urzędnik przy cle poznańskiem spisał był zbyt wiele dokumentów poczynających się lub kończących ustaloną formułką actum Posnaniae itd.<, aniżeli iżby jemu owe pomyłki przypisać można. Toż samo dosłownie odnosi się do dwukrotnego oznaczenia w odpowiedzi czwartej i jedenastej literą N. nazwiska owego kaznodziei, od którego wrzekomo księgi Samuela był otrzymał; zapomnienie nazwiska przy pisaniu manuskryptu, a stąd położenie chwilowo owej litery mogło się było wydarzyć łatwo komuś inszemu, ale przenigdy Seklucyanowi. Więc nie w nim szukać nam autora Historyi. Pisał ją najwidoczniej ktoś inszy według wszelkiego prawdopodobieństwa Fryderyk Staphylus, który wówczas w Królewcu jako profesor teologii protestanckiej przy tamtejszym uniwersytecie przebywał, ze Seklucyanem wielce się przyjaźnił, a na którego wszelkie owe przytoczone cechy zdają się wskazywać. - Władał on znakomicie językiem łacińskim, a >>Historia causae desertae« przypomina mocno stylem jego »> Historia acti negotii inter Fr. Staphylum et Andream Osiandrum in Prussia contra calumnias Johannis Functii«. - Pismo manuskryptu odpowiada zupełnie charakterowi jego pisma; takie jest o tej sprawie zdanie dawniejszego radcy archiwalnego królewieckiego p. R. Philippi, zanotowane na manuskrypcie » Historyi«; a ze zdaniem tem trzeba się liczyć, gdyż w archiwum królewieckiem jest sporo autentycznych, oryginalnych zabytków pisanych ręką Staphylusa, oraz Seklucyana; więc p. Philippi miał wyborną sposobność dojść prawdy, a jako bywały archiwaryusz znał się na rzeczy. - Zaś pomyłki nazwisk lub ich zapomnienie, które musiałyby były razić u Seklucyana, u niego (Staphylusa) były wcale łatwe do zrozumienia i wytłumaczenia.

Bądź jak bądź, ktokolwiek tam był owym ktosiem, Seklucyan nie był obcym sprawie napisania Historyi. Nie mogła była ona wcale powstać bez doręczanych mu niegdyś dokumentów: zapozwów, oskarzeń, pytań, odpowiedzi; Seklucyan zanim je pośrednio czy bezpośrednio złożył w królewieckiem archiwum książęcem, w którem ich część jak np. Iuramentum

primum 1) itd. do dziś dnia się znajduje, udzielił ich wprzódy owemu ktosiowi i z nich to dopiero powstała uklecona » Historia causae desertae«. To i to jedynie tłumaczy, skąd i jak w Historyi zachowany tak ściśle porządek poznańskich przesłuchów z dn. 17 sierp. 1543 r. Ale na tem nie koniec. Cały układ i ustrój Historyi wskazują dość wyraźnie, że wytworzyła się ona pod wrażeniem ustnego a niejednokrotnego opowiadania Seklucyanowego na bruku królewieckim o owych minionych zajściach i wypadkach; czuć w niej dość żywo jego sposób mówienia i myślenia; wrzekoma odpowiedź na pytanie 11 powtarza prawie dosłownie z Wyznania wiary chrześć.« rozdział »O Xiaszkach Samuelowych <2), który tamże jest wtrąconą jego własnością. Być nawet łatwo może, że Seklucyan swą koloryzowaną opowieść powtarzaną spisał był po polsku z grubszego jako potrzebny podkład, a Staphylus czy ów nieznany ktoś ubrał jedynie podany sobie szkic w odpowiednią wdzięczną łacińską szatę.

A powód i cel tego spisania?

Gdyby nie użyty język łaciński, gdyby był inszy sposób opowieści a nie taki drobnostkowy, rozwlekły, a stąd poniekąd nużący, to możnaby jeszcze jako tako przypuszczać, że chciano bodaj ze Seklucyanowej sprawy poznańskiej stworzyć jakąś lekturę, mającą służyć ku zbudowaniu czy zachęceniu nowowierców do stałości i wytrwałości w nowych przekonaniach. Ale tak, jak obecnie rzecz się przedstawia, trudno pogodzić się z podobnem pojmowaniem. A przecież jakaś wystarczająca przyczyna, któraby wyjaśniała dostatecznie genezę sprawy, być musi!

Wobec tego prawie mimowoli narzuca się następujące wytłumaczenie pojawienia się » Historyi«. Seklucyanowi na wierzch się wybijającemu nie zabrakło, jak to często bywa, w Królewcu pomiędzy innowiercami niechętnych; toć przecież Królewiec słynął wówczas ze swarów i kłótni wewnętrznych, prywatnych 3). Zatarg z Maleckim powiększył jeszcze ich grono i liczbę; przyłączyli się do nich obecnie ze sympatyi dla Maleckiego i tacy, dla których przedtem Seklucyan nie był niemiłym, a tem mniej znienawidzonym. Pomiędzy Królewcem a Poznaniem istniały

1) Porównaj powyżej str. 59.
2) Patrz powyżej str. 104 i 105.

3) Porównaj powyżej str. 124 przyp. 1.

wówczas niejednokrotne stosunki, więc też wiedziano o zachowaniu się Seklucyana wobec wspomnianych zajść sierpniowych 1543 r., o jego wahaniu się w obec nałożonej abjuracyi, choć może nie znano wszelkich szczegółów, zwłaszcza sądowych. Przez lata poprzednie nie poruszano tego, by nie urażać czy nie zrażać nowonawróconego. Teraz w roku 15471), pod wpływem waśni i rozdraźnienia, postąpiono sobie inaczej; użyto bodaj tych wieści, by mu dokuczyć, by go szarpać i poniżać w oczach współwierców nie już tylko polskich, ale i niemieckich i inszych, jacy się tam znajdowali i z nim stosunki mieli. Seklucyan zapragnął bronić się i rehabilitować. Sam nie bardzo umiał sobie poradzić, bo polskie pismo nie mogło dotrzeć wszędzie, gdzieby dotrzeć było miało. Więc uprosił sobie Fr. Staphylusa czy też owego dziś bliżej nieznanego ktosia, by po łacinie opisał, jak to on ze stałością bohatera, jeżeli nie męczennika, wówczas był się zachował i nową wiarę śmiało wyznawał, jak swym religijnym adwersarzom bluzgał w żywe oczy ewangeliczną prawdą, niekiedy gryzącym i palącym sarkazmem, z grubem ich pognębieniem i upokorzeniem. Tak oto miał się królewieckiemu światu przedstawić przebieg nagle przerwanej i zaniechanej Seklucyanowej sprawy poznańskiej (Historia desertae causae Joh. Seclutiani), a Seklucyana wykierować na nowowierczego wyznawcę, opromienionego aureolą niezachwianej stałości, niezłomnego męstwa, ba! wprost bohaterstwa ale stąd w jakiemże niemiłem świetle ukazuje się nam ponownie jego prawdomówność i cały jego charakter!

Jednakże podjęta i rozpoczęta gra była wielce niebezpieczną, boć Poznań nie leżał gdzieś za nieprzebytemi górami, morzami; sprawa sama była niezbyt dawną, żyli jeszcze bezpośredni świadkowie jego prawdziwych odpowiedzi i całego zachowania się. Czuł to Seklucyan i nie mógł się nie obawiać, że po opublikowaniu »>Historyi« prawda jak oliwa wyjdzie niechybnie na jaw, ku jeszcze większemu jego zmartwieniu i zawstydzeniu. Więc skończyło się na tem, że » Historia desertae causae«, choć już zupełnie do druku gotowa, nigdy bodaj jednak druku się nie doczekała i na szerszy świat nie wyjrzała 2).

D

1) Rok napisania dziełka Historia causae desertae« określają zupełnie stanowczo pierwsze jej wyrazy >Exarsit ante annos quatuor nemesis episcoporum etc.<< Przesłuchy poznańskie i wynikłe stąd opały Seklucyanowe odbywały się w r. 1543, więc »Historyę« kreślono w r. 1547 w środku lub pod koniec. 2) Zamieszczam ją całą w Dodatkach N. XVIII.

§ 4.

Dalsze dziełka i sprawy.

(1547-1549).

Po wymienionych publikacyach, zwłaszcza po Większym Katechizmie i Pieśniach duchownych nastąpiło pewne zwolnienie w dotychczasowym piśmienniczym ruchu Seklucyanowym; nie ustał on wprawdzie i teraz, istnieje dalej, ale nie nosi już na sobie dotychczasowego, przyspieszonego, gorączkowego znamienia.

I. Własne dziełko Seklucyanowe z najbliższych lat następnych znamy tylko jedno.

Był to dość obszerny traktat wierszowany o sprawach nowowierczych, ujętych we formę dyalogu pomiędzy grzesznikiem a szatanem, i podzielony gwoli przejrzystości na kilka części, nazwanych »pokusami.«

Zaginął on z czasem bez śladu i wieści; nie znali go wcale nasi bibliografowie ni literaci; nie znał go nawet Pisanski, pomimo swej erudycyi i znajomości druków XVI w. Dopiero skrzętności i zabiegom p. dr. Z. Celichowskiego udało się ze wspomnianej już okładki wydobyć i uratować sporą jego część, sięgającą od str. 41-72 in 8o, a obejmującą koniec pokusy trzeciej o potrzebie grzechu, całą pokusę czwartą o predestynacyi, i początek piątej o Mszy św. i o czyścu. Ile stronic czy arkuszy wynosiła całość, nie wiadomo. Tak samo nie wiadomo, jaki nosiła napis; z przytoczonej treści dał p. dr. Celichowski znalezionemu fragmentowi nazwę »Pokusy szatańskie‹ czyli » Rozmowa szatana z grzesznikiem«1), i tej też powszechnie dziś się używa, zanim kiedyś nie odnajdzie się całość a z nią właściwy tytuł.

Pokusy skłaniano się uważać za utwór pióra Rejowego, tymczasem są one rzeczywiście płodem Seklucyanowym.

Zupełnie tu ten sam język jak w >Rosprawie o Ceremoniach, ten sam spadek wiersza, teżsame rymy, często nader

1) Patrz Trzy nieznane dyalogi z wieku XVI. Poznań 1899..

nieszczęśliwie dobrane. Tak samo jak tam, są tu ponotowane na boku wiersza liczne cytaty z Pisma św. Chyba tylko nienawiść względem katolicyzmu jest tutaj znacznie większą; słusznie zaznaczył p. dr. Celichowski w krótkiem słowie wstępnem: »grzesznik jest tu reprezentantem nowej wiary, szatan zaś przedstawiony jako rzekomy obrońca wiary katolickiej, do której stara się grzesznika nakłonić«. Ale są to tylko pomocnicze środki rozpoznania autora.

Stanowczo rozstrzyga sprawę ściślejsze porównanie > Pokus<< a po szczególe piątego ich ustępu o Mszy św. z Większym Katechizmem Seklucyanowym i inszymi poprzednimi jego płodami. Powtarza się tutaj dosłownie toż samo, cośmy wyżej przy Rosprawie o Ceremoniach dostrzegli. Seklucyan widocznie nie był zbyt twórczym umysłem; myśli rodziły się w jego głowie niełatwo; zamiast szukać nowych i z głębi swego ducha je wydobywać, wolał on przeżuwać stare, już poznane. Otóż prawie cała owa piąta Pokusa (str. 63-72) pokrywa się już nie tylko w myślach, ale wprost we wyrażeniach, zwrotach, nawet w całych wierszach ze Seklucyanowym Katechizmem, z »Rosprawą o Ceremoniach«, i niekiedy z »Wyznaniem wiary<, a tem samem usuwa wszelką wątpliwość o pochodzeniu utworu, o rzeczywistym jego autorze.

Na sprawdzenie mego twierdzenia przytoczę z niej kilka takich miejsc, a pomiędzy niemi i ów opis procesyi Bożego Ciała, który prof. Brücknerowi przypominał mocno Rejowskie zacięcie 1) przyczem dodaję wyraźnie, że ich szereg można

jeszcze przedłużyć.

[ocr errors]

I tak up. str. 64-65: Msza iedna iest cy prawdzywa, Chrzescianom pożyteczna, Ktorą nam Christus ustawyl, Napamiątkę swą zostawyl, Bysmy zwiarą pożywaly, Nasmierc iego pamiętaly< -a w Rosprawie o Ceremoniach (k: D 4*): »Tę pamiątkę nam zostawyl, Ze nas swiecznei smierci wybawyl, Abysmy go poziwali, Nasmierc iego pamiętali. Itać iest msza chrzescianska, Wiernym wszistkiem pożiteczna«.

[ocr errors]

Dalej str. 66: »Boży Testament zgwalcily, Odniego czięsć odrzucily, Krwie panskiey Ludziam niedaią, Jedno sami pozywaią: Tak że kxęża luczmi shalą, Zakrew panską wodę daią« a w >>Rosprawie o Cerem.« (k: D 4b): >A ktemu scie ią żgwał

1) » Dzieje Literatury Polskiej. Warszawa 1902 tom I str. 101.

« ÖncekiDevam »