Sayfadaki görseller
PDF
ePub

sku 1). Musiał zatem w r. 1579 mieć przynajmniej około trzydziestu lat, bo trudno przypuścić, aby go w młodszym wieku do godności archimandryty wyniesiono. Zatem, gdy Jezuici szkoły swe w Wilnie otwierali, prawdopodobnie z lat szkolnych wychodził 2).

Jak zaś mało uczestniczył w układającem się od r. 1590 dziele Unii, przekonaliśmy się dostatecznie z dotychczasowego opowiadania. Ale i w następnem opowiadaniu nie znajdziemy jednej chwili w życiu Rahozy, w którejby jakąkolwiek gorliwość około Unii był rozwinął. Owszem w całem jego zachowaniu się, zwłaszcza im bliższym był moment dokonania Unii, widoczna jest niechęć do niej, dwuznaczność, nawet obłuda. Nie chce się królowi narazić, ale i z magnatami ruskimi, przeciwnikami Unii, zerwać. Stąd przybiera postawę niegodną, nie mówię już biskupa i najwyższego zwierzchnika Cerkwi, lecz prawego człowieka. Co jedną ręką pod naciskiem okoliczności i biskupów podpisuje, tego się drugą ręką wypiera. Wyobrażać go sobie przeto tylko jako człowieka słabego i chwiejnego, choć w gruncie nie złego, który w duszy tak samo pragnął Unii, jak Pociej i Terlecki, lecz tylko nie miał odwagi otwarcie jej chcieć i ponieść dla niej ofiarę jakąkolwiek, byłoby nie zgodnem z rzeczywistem położeniem rzeczy.

Jeżeli już wyżej wspomniany przez nas list jego do wojewody Skumina Tyszkiewicza (z d. 20 stycznia r. 1595) świadczy o wielkiej jego nieszczerości, ponieważ zgodziwszy się d. 2 grudnia r. 159ł w zasadzie na poddanie się zwierzchnictwu papieża nad Cerkwią, udaje wobec wojewody, jakoby nie wiedział, co ma począć, czy pójść czy nie pójść za uchwałą biskupów sokalską, to w daleko gorszem świetle przedstawia się w następnych miesiącach,

Dnia 12 czerwca (r. 1595) podpisał w Brześciu wraz z drugimi biskupami adres do papieża i do króla, wyrażający gotowość przystąpienia do jedności z Rzymem, a dwa dni później pisząc znów do wojewody nowogro izkiego, wypiera się swego polpisu i utrzymuje, że wymówił sobie sześć tygodni czasu do namysłu i z tego czasu korzystając, szuka rady u wojewody,

1) Archiw jugo zapadnoj Rossyi, tom I, nr. 17 i A. Z. R. tom III, nr. 110. 2) Kojałowicz: Litowskaja Cerkownaja Unija, t. I, str. 60 i 264 i Makarija, Istor. R. C. IX, str. 484.

„gdyż nie chciałby nic bez jego woli i zgody braci swych czynić". Dołącza kopię adresu do papieża z opuszczeniem swego nazwiska i kopie przywilejów w razie Unii Cerkwi przyobiecanych. Napomyka, że wolałby się usunąć ze stolicy metropolitalnej, ale lęka się, aby jej nie zagarnął ambitny Terlecki 1).

Odpowiedź Tyszkiewicza datowana z Oyki (29 czerwca), była prawdziwie zawstydzająca dla metropolity. Wojewoda był bowiem już poinformowany o tem, co na ostatnim synodzie brzeskim zaszło, jak niemniej o układach toczących się żywo między dworem, a episkopatem ruskim za pośrednictwem Terleckiego i Pocieja. Wyraża przeto zdziwienie swoje, jak metropolita może pisać, że władycy bez jego zezwolenia chcą tak ważną zmianę w Cerkwi zaprowadzić; ma on przecież zupełnie odmienne wiadomości z dworu królewskiego i dlatego, skoro już listy metropolity i władyków za Unią do króla odeszły, rada jego byłaby obecnie daremną i śmieszną. Należało się przedtem z obywatelstwem i ludem naradzić, nim się taki krok uczyniło. Teraz za późno. Widzi on, że będzie musiał pójść za pasterzami swymi, gdzie oni go zawiodą, ale odpowiedzialność na nich spadnie 2).

Mimo to trwa Rahoza dalej na swem dwuznacznem stanowisku i po raz trzeci odzywa się (d. 19 sierpnia) do Tyszkiewicza w tym samym duchu, co poprzednio. Zapewnia wojewodę, że nie myśli poddać się pod posłuszeństwo papieża rzymskiego, że między biskupami była tylko mowa o przyjęciu kalendarza Gregoryańskiego ze wzlędu na mieszczan ruskich mieszkających wśród Łacinników, i że o to miał jeszcze być synod. Posłyszawszy jednak, że Pociej i Terlecki wybierają się do Rzymu, wstrzymuje ich od tego; czy ich jednak wstrzyma, wątpi. W końcu dodaje, że obrządku wschodniego nie myśli poświęcić, gdyż nie umie po łacinie i na starość języka tego uczyć się nie będzie, jak gdyby Unia wymagała zmiany obrządku 3).

Ostrożniej nieco wyraża się niedługo potem (1 września) w liście pasterskim wydanym do dyecezyan, aby ich obawy

1) A. Z. R., IV, nr. 69.

2) A. Z. R., IV, str. 96 i 97.

3) A. Z. R., IV, nr. 80 i Holubiew, 1. c. str. 44, gdzie znów w liście do księcia Radziwilla Siero ki z dnia 20 sierpnia 1595 r. mówi: „o chęci swojej do jedności z Kościołem świętym katolickim".

uspokoić. Zaręcza, że nigdy nie poświęci zakonu i obrządku wschodniego i nowych obyczajów do Cerkwi nie wprowadzi; Owszem zachęca ich, aby sami twardo stali przy swej Cerkwi wschodniej. O Unii i jej rzeczywistem znaczeniu ani słowem nie wspomina 1), jak to powinien był uczynić za przykładem biskupów: chełmskiego, luckiego, przemyskiego i lwowskiego 2). Natomiast w duchu wprost buntowniczym pisze jeszcze w tym samym miesiącu (28 września) do księcia Ostrogskiego. Podziękowawszy księciu za rady i wskazówki od niego odebrane, nie może zataić smutku i boleści, że książę uwierzył wieściom, jakoby on należał do zaprzedających Cerkiew w poddaństwo rzymskie; a jeszcze bardziej go smuci, iż pod imieniem księcia rozchodzą się po Litwie listy mianujące go Judaszem i zdrajcą swej wiary. Przypomina księciu, że nietylko zawczasu uwiadamiał go o przygotowującej się Unii, ale i przez kogoby przygotowaną była; że u niego od samego początku szukał rady, coby mu czynić wypadało i że gotów aż do krwi rozlewu stać po stronie prawosławnej Cerkwi. Odpiera także zarzut księcia, że sługę swego Grzegorza posłał z Terleckim i Pociejem do Krakowa i Rzymu. Przeciwnie, powiada, posłałem go do władyków, aby ich powstrzymać od podróży do Rzymu przed odprawieniem synodu, na którymby duchowieństwo i świeccy sprawę omówili, bo bez świeckich nie wypada nic uczynić. Na propozycyę księcia, aby zwołał synod, odpowiada, że nie wie, jak się do tego wziąść, zwłaszcza, że biskupi go nie słuchają i radzi, aby książę od siebie biskupów wezwał na synod do Nowogródka, dokąd niechby z sobą przywieźli protestacye przeciw zjednoczeniu z podpisami przynajmniej 200 szlachty ruskiej 3).

Książę tej rady nie posłuchał, bał się snać króla i kanclerza Zamoyskiego: lecz metropolita naleganiom jego w końcu ulega i dnia 28 października wzywa duchowieństwo na synod do Nowogródka, na dzień 25 stycznia r. 1596, z powodu wyjazdu Pocieja i Terleckiego do Rzymu bez poprzedniego porozumienia się z tymi, którzy także swoje zezwolenie na Unię dać

1) A. Z. R., IV, nr. 83.
2) A. Z. R., IV, nr. 82.
3) A. Z. R., IV, nr. 87.

byli powinni. Donosi zarazem duchowieństwu, że uwiadomił o tem króla i prosił go o zezwolenie na synod 1).

Wreszcie jedna jeszcze próbka dwulicowości metropolity. W r. 1594 wyklął uroczyście w katedrze brzeskiej biskupa Gedeona Bałabana z Kościoła za nieposłuszeństwo wyrokom synodalnym. Na insynuacyę Zamoyskiego uwolnił go znów z klątwy w Słucku, gdzie się prywatnie z Bałabanem zjechał (w marcu r. 1595). Zamoyski dał mu bowiem do zrozumienia, że król wyroku na Bałabana nie potwierdzi i że metropolita lepiej przy. służy się dobrej sprawie, gdy zamiast waśnić się z biskupem lwowskim, pojedna się z nim i połączy ku obronie Unii.

Gdy zaś to niespodziane zwolnienie Bałabana z klątwy' zwłaszcza w obozie Unii przeciwnym, ogólnie podpadlo, tłumaczy się metropolita w liście do księcia Ostrogskiego, iż uczynił to dlatego, aby mieć w Bałabanie wspólnika do walki przeciwko Unii, gdyż Balaban nie należy do spółki biskupów zaprzedających Cerkiew 2).

Cóż się tedy dziwić, jeśli Unia się nie powiedzie, jakby się powieść mogła i powinna, skoro najwyższy Cerkwi zwierzchnik z góry w ten sposób ją podkopuje, przeciw niej pokątnie burzy i prawie bunt organizuje, mimo że po dwakroć uroczyście na nią się podpisał. Obok księcia Ostrogskiego ma on niewątpliwie znaczną część winy późniejszego rozdwojenia Cerkwi ruskiej.

1) A. Z. R., IV, nr. 89.

2) Makarija, Istor. R. C., tom IX, str. 563-570, gdzie list metropolity się znajduje.

ROZDZIAŁ VII.

Stosunek księcia Konstantego Ostrogskiego do rokowań.

Kaing

siążę Konstanty Ostrogski stał zdala od toczących się między biskupami ruskimi, a królem i kanclerzem jego, Janem Zamoyskim, rokowań o Unię. Nie wtajemniczono go w nie z obawy przed szkodliwym wpływem jego na tok obrad.

Pierwsze głuche wieści o rokowaniach doszły księcia na początku roku 1595 po zjeździe biskupów w Sokalu i podróży Terleckiego z uchwałą sokalską do Krakowa do króla.

Po odmowie doznanej przed dwoma laty od biskupa włodzimierskiego w sprawie Unii czuł się książę do niego zrażonym i odtąd przez dłuższy czas do Pocieja się nie odzywał.

Ostatniemi wieściami zaniepokojony i oburzony, że biskupi poważyli się bez niego coś w sprawie Unii przedsiębrać, przerwał milczenie i zapytał (9 marca 1595) Pocieja, gdzieby się obracał władyka łucki, gdyż miał wiadomość, że gdzieś w poselstwie od kilku osób wyjechał i coby tam robił 1).

Pociej odpowiedział, że nie wie, czy Terlecki w poselstwie od kogo do króla jeździł, że od niego mandatu żadnego nie miał 2), a o podróży jego sam dopiero później się dowiedział.

1) Antirresis, str. 48.

2) Niesłuszne zarzucają w tem miejscu Pociejowi pisarze rosyjscy Makary i Kojalowicz nieszczerość wzglę lem księcia. Już wyżej wykazaliśmy, że Terlecki przeciw zmowie z Pociejem i mimo jego wiedzy tylko za porozum eniem się z Zamoyskim pojechał do króla. Czy się lękał przewagi Pocieja na dworze?

« ÖncekiDevam »